Wszystko to czyta się jakby serio a ja ciągle się łudzę, że od początku do końca spektaklu żadna z firm nie wyjdzie z obranej roli i to wszystko na końcu okaże się smacznym żartem jak cały serial Blok Ekipa.

Lecę po piwo i szkło, chociaż powinienem dziś degustować prosto z butelki jak prawilne chłopaki z grafiki powyżej 😉

Otwieram zapalniczką, ładne psssyt, kapsel czarny golas. Zanim się napiję sprawdzę temperaturę. Termometr w piwie wskazuje idealne 6° Celsjusza. Powącham i nurkuję. Pachnie słodowo a raczej zbożowo i jest mój ulubiony karmelek a nawet mega toffi lub super słodki budyń mleczno-toffi.
– puk puk
– kto tam?
– Leonardo DiAcetyl

Dobrze, przeleję do szkła, może tam będzie coś jeszcze. Piwo jest zaskakująco ciemne jak na jasne pełne. Barwa – mocno pomarańczowa, wpadająca w lekki brąz. Piana szybko się ulotniła z imprezy. Szybki niuch – w szkle to już paruje słodki aromat krówek toffi. Uwaga piję! Nooo zimne piwo zawsze na propsie, prawie nie czuć smaku. Drugi łyk. Piwo nie pachnie najlepiej, ale w smaku jest jakby deserowe, ten słodki aromat, który po chwili przełamuje lekko kwaśny finisz a przecież to miało być MOCNE Piwo robotnika! Całość sprawia wrażenie piwa bardzo gładkiego i cielistego. Sięgnąłem po butelkę by sprawdzić ekstrakt, ale go nie podali na etykiecie (skucha?). Podany jest tylko alkohol 6%. Nie czuć – to jest na plus, chociaż jak robotnik nie poczuje co pije to może się obrazić. Odstawię piwo, niech się ogrzeje i przejdę do etykiety.

Dobre – na butelce nie ma ekstraktu a na grafice już jest – 14,2%. Lubię takie niespodzianki. Kto zgadnie dlaczego tak się stało?

Wracam do tematu – nad walorami artystycznymi ów dzieł nie będę się zbytnio rozpisywał, każdy widzi. Postacie przełożone 1:1 z kreskówki na pasiasto-kropkowanym tle okraszone wyraźnym, topornym podpisem wskazującym styl piwa. Nazwa piwa jest na 3cim planie w lewym górnym rogu. Zaskakujące, bo w większości piwnych produktów jest na odwrót: nazwa piwa, motyw etykiety, styl.

Rewers prezentuje nam całą gamę komunikatów:

Napiję się piwa bo mi zaschło. Ależ to pachnie…jakby ktoś nalał aromatu do ciasta.

Przejdę do podsumowania. Nie wiem ilu fanów Browaru Bytów czyta mojego bloga, ale uważam, że gdzieś rozminęli się z przeznaczeniem. Pierwsze zdanie na stronie browaru, czyli zakładam, że ich dewiza:

 Jakoś nie idą w parze z tym co dziś przeżyłem. Ani to uwarzone, ani do picia. Trochę mi szkoda, bo tak dużo piw wychodzi pod ich banderą a w dodatku każde wygląda jakby było innego ojca. Dlaczego? Michał, Kuba – wyjaśnijcie proszę czytelnikom.

Pan Wiesio z kontretykiety poleca!

---

Słody: Jęczmienne
Chmiel: brak informacji
Drożdże: brak informacji
Ekstrakt: na butelce brak informacji, w sieci 14,2° BLG
Alkohol: 6% OBJ.
IBU: brak informacji
Dodatki: brak
Data ważności: 10/04/2018

ZDJĘCIA:
www.facebook.com/browarbytow
www.silverybird.com