Było lekko przed dziewiątą ktoś zapukał do drzwi?
– Dzień dobry mam przesyłkę dla Hopsaa a coś tam…
– Tak ten hopsa to ja…
– Proszę podpisać.
To podpisałem a w zamian dostałem ładny kartonik od firmy TNT z wielką wlepką UWAGA SZKŁO, oczka mi się zaświeciły gdy doczytałem, że nadawcą jest Małopolski Browar Regionalny Tenczynek.
Dla chętnych odsyłam na stronę Browaru gdzie można poczytać ich dość ciekawą historię – LINK
Czyżby ta już słynna w internecie kolekcja ich nowych piw zawitała również w moje skromne progi? Teraz już po pracy chętnie przyjże się kartonikowi. Lecę po kalkulator i zrobię szybkie fotki.
po otwarciu czekała na mnie kartka z tekstem:
Cześć!
Tu Browar Tenczynek. Wybraliśmy Ciebie, bo Twoja opinia jest dla nas ważna.
Wysyłamy Ci nasze piwo. Chociaż jesteśmy #PiwniSwego
to kluczowe jest dla nas zdanie konsumentów i piwnych specjalistów.
Odkryj smaki Tenczynka i dan nam znać jak możemy stać się jeszcze lepsi.
Słusznie, przynajmniej nie owijają w bawełnę i nie snują morskich opowieści, których nie znoszę. Jest konkret – masz Pan piwo, wypij i podziel się opinią. Tak też zamierzam zrobić.
Jednak jak dobrze wiecie mój blog to nie tylko degustacja piwa, przede wszystkim lubię opakowania!
W większym kartonie było sześć mniejszych pudełeczek.
Dostałem już w życiu kilka piw z różnych browarów, większość jak nie była luzem to była zapakowana w folię lub papier tu mamy fajne kartony ze stemplem za to leci plus, szkoda tylko, że są to kartony na wino a nie piwo i butelki w nich latają jak szalone 😉
Na zdjęciu powyżej widać ile tym butelkom brakuje żeby zapełnić pusty karton. Ciekawe czy to przypadek czy właściciel Browaru Tenczynek czyli Manufaktura Piwa Wódki i Wina S.A miał na stanie za dużo kartonów po innych wyrobach alkoholowych 😉
Pora przejść do meritum czyli butelek. Z sześciu piw wyraźnie widać, że trzy są inne od pozostałych trzech, trochę to dziwne bo rozbieżność stylistyczna jest tak wielka, że te produkty wyglądają jakby były z zupełnie innych browarów i nie miały ze sobą nic wspólnego. Uważam, że to niedobry ruch. Gdybym ja projektował te opakowania stawiał bym dużo aby każde z piw miało choćby jeden element wspólny z pozostałymi produktami. To zawsze pozwala klientowi bez problemu rozpoznać markę. Można to łatwo zauważyć na przykładzie samochodów, niby każdy inny ale znaczek mają ten sam i prawie zawsze w tym samym miejscu. W tym wypadku to i logo ma inny kształt i układ na butelkach. Nie pochwalam.
Bliższa memu sercu jest stylistyka piw po prawej stronie czyli tych z literą P dlatego zacznę od nich.
Aromat z butelki jest delikatny, lekko majaczą nuty słodowe. Przelewam do wysokiej szklanki. Piwo jest trochę mętne (pasteryzowane, niefiltrowane), kolor jasnozłoty, piana grubo pęcherzykowa obfita, słychać duże wysycenie. W szklance bardziej czuć klimaty cytrusowe ale nadal bardzo subtelnie. W aromacie to bardziej przypomina lekkiego APĘ (American Pale Ale).
Już czas – jak to mawia piwny bloger zza morza „let’s dive in”.
Gdzieś zniknęło wysycenie, piana opadła oblepiając szkło. W smaku przypomina mi lagera… ale z ciekawą goryczką na końcu. Jest mocno słodowe tylko gdzie te klimaty pszeniczne, ciekawe jakie drożdże fermentowały to piwo? Ja bym je nazwał American Lager a nie American Wheat.
Podsumowując piwo jest lekkie i pijane, szybko je wchłonąłem w poszukiwaniu smaków i aromatów. Gdzieś pod koniec znalazłem delikatny smaki piwa pszenicznego. Po chwili namysłu wydaje mi się, że to piwo celowo jest takie lekkie aby raczej zachęcić a nie zniechęcić tych co nie znają smaków piwnej rewolucji.
Następne piwo P IPA – już widzę te uśmieszki Januszy jak przeczytają nazwę piwa.
Może tu będzie więcej ciała i aromatów. Otwieram i przelewam. Piwo czerwone jak red IPA i tak samo pachnie, jakieś karmelki lekko kwaśne, jest mętne piana gęsta lekko kremowa. Nurkuję.
Niskie wysycenie, kleiste, słodkie, jakieś takie deserowe, goryczka wygląda na mniejszą niż u poprzednika. Takie dość płaskie ale przez to pijalne.
Wydaje mi się że, to kolejny APA na rynku a nie IPA. Piwo nie ma wad ale jakoś brakuje mi przysłowiowych jaj jakiegoś charakteru. Produkt zwyczajny do wypicia duszkiem bez większego namysłu.
Ostatnie piwo to P Milk Stout
Ciekawe jaki aromat mnie tu zaskoczy. Otwieram 😀 i masz Ci babo placek czuję black IPA, póki co nie ma czekolady czy laktozy tylko ciemne słody podkręcone chmielem dają o sobie znać. Nurkuję.
Wysycenie równie niskie jak w pozostałych piwach, teraz jak się odgazowało to stała się wyczuwalna laktoza, piana obfita beżowa za szybko znika. Piwo jest bardzo lekkie, słowo wodniste jest za mocne ale niedaleko do takiego stanu, ma zwyczajnie mało ciała ale znowu pijalność przez to wzrasta. Jak to ma być wkład w piwną rewolucję to jest bardzo lekki.
Reasumując piwa są całkiem przyzwoite, nie urywą nic beergeekom ale na pewno dla osób, które nie znają kraftów to będzie bardzo dobry wstęp do tego pięknego świata smaków i aromatów.