Nasz rynek już się nasycił. Co wyraźnie widać na sklepowych półkach. Często stoją dobrze znane mi piwa i się kurzą. Wiem, że przecież to nie ich wina. Są smaczne, starannie uwarzone, ładnie opakowane, ale właśnie już mi znane… i to jest gwóźdź do ich trumny, który sam własnoręcznie wbijam.
Już nie raz spotkałem się z sytuacją, że do dwóch kupionych kraftów dostaję 3ci gratis bo termin ważności już minął bądź zbliża się za kilka minut. Albo piwo, które nominalnie kosztuje 8,50 stoi przed kasą z pomarańczową ceną 3,20. Smutne.
W natłoku nowości rzadko wracamy do produkcji już poznanych. W sumie to się nie dziwię. Kto, oczywiście prócz ludzi pijących koncerniaki chciałby przez całe życie pić ciągle to samo? Dlatego piwne friki sięgają głównie po nowości, które najszybciej znikają z półek. Ktoś tu pewnie zaraz zacytuje motyw przewodni „Podróży Kormorana”, że niepowtarzalna każda warka a jej numer znajdziesz na kontretykiecie. Fakt, ale musiałoby mnie być kilku żeby to wszystko wypić i zapamiętać.
Chyba mijają już czasy gdy czekało się na kolejną warkę danego piwa, żeby przekonać się jak nowa smakuje. Czy się mylę ?
Chciałbym wrócić do tematu nowości to też fajne rejony pokazujące jak w Polsce działa marketing – Kowalski ma to i ja! Zauważyliście to?
Zaczęło się chyba od piwa z wkładką – pieprzem. Zrobił Kowalski, poszło w świat za chwilę Wiśniewski, Nowak i Wójcik już takowe mają w swojej ofercie, piszą, że ich to jest inne niż pozostałych. Później piwo z chilli, limonka kaffir, mięta, kozieradka, landrynki… wszyscy powielają. Przytłaczający brak oryginalności, przez masę określany pustym słowem moda.
Moi bohaterowie dzisiejszego wpisu też powielają 😉 a będę pić z Krewnymi i Znajomymi.
Pierwsze piwo to była klasyka APA (nazywało się: Wojtek: „Tak że, tego”), dobrze od czegoś trzeba zacząć. Pomyślałem, przerobią klasykę – APA, IPA, AIPA, Porter, Stout itd, żeby się wpisać w rynkowe standardy. Niestety pomyliłem się. Drugim piwem jakie uwarzyli nie jest klasyka jest nim Alina: „Cziluj” czyli Citra Gose. Kto rok temu słyszał o polskim Gose? A teraz Kowalski, Wójcik i Nowak już leją czekam tylko co Wiśniewski wrzuci do Gose by być bardziej oryginalniejszym. Może Wiśnie ?
No to zaczynam. Poleciały słone wiersze to teraz dorzucę im kostkę cukru na osłodę. Zanim otworzę piwo muszę to napisać.
Gratuluję pomysłu! Na początku myślałem, że to bardzo niszowa inicjatywa, bo kogo będzie interesować jakiś tam Heniek czy Ziutka z Waszego podwórka. Później zrozumiałem, że to jest olbrzymia wartość i poszukiwana przeze mnie oryginalność. Nie macie na tapecie wyimaginowanego rysunkowego jegomościa lecz żywych, autentycznych ludzi. Których możecie docenić oferując im piwo z ich podobizną. Filozofia browaru „piwa dla znajomych” spełniona, piwo dla znajomych ze znajomymi podobno smakuje najlepiej i nie tuczy!
P.S. mamy wspólnych znajomych, może wpadnę na etykietę? 😉 Pozdro Zuza!
Otwieram piwo. Mam tylko nadzieję, że jak ktoś mnie spyta czy smakowała mi „Alina” nie będę musiał powiedzieć, że wolę „Wojtka”. No to cziluję!
Kapsel niestety czarnuszek – nie białasek jak na wizualizacji wyżej. Przypominam opakowanie piwa to nie tylko etykieta. Psssyt i wącham.
Aromat słodki ? lekko kwaskowaty, karmelkowy. Leję. Piana grubopęcherzykowa, ale się utrzymuje. Kolor pełnozłoty, lekko mętne – ciekawe od czego (później znalazłem w składzie płatki owsiane). Smakuję. Jest kwaśne i za chwilę sól. Mocno orzeźwiające i pobudzające kubki smakowe. Tak to jest rasowe Gose. Dobrze dosolone piwko. Aromat zupełnie nie oddaje smaku. Pachnie kwaskowato-słodko a smakuje jak łyk wody z morza popity żubrówką i zagryziony plasterkiem cytryny. Wulkan smaków. Mnie to bardzo odpowiada. Język nie wie co się dzieje, raz kwaśne, raz słone, raz słodkie… drażni, szczypie. Oj Alinka rozrabiasz mi w jamie ustnej. Popijając napiszę coś więcej o browarze i projekcie bo to dla niego kupiłem to piwo.
Browar Krewni i Znajomi – to warszawski kontraktowiec warzący piwa w Browarze Gryf (Szczyrzyce). Powstał z potrzebny wspólnego warzenia piwa ze znajomymi i przede wszystkim dla znajomych. Każde ich piwo wiąże się ze szczególną dla nich osobą. Są to przyjaciele ze studiów, mama, dziadek czy koleżanki z dzieciństwa. Dlatego piwa nazywają imieniem bliskiej osoby dodając charakterystyczne unikalne powiedzonko, które kojarzy im się wyłącznie z tą osobą. W ten sposób po swojemu chcą trochę przyszłym klientom przybliżyć bohatera piwa.
Dziś romansuję z Czilującą Aliną, która to cytuję:
Alina to nasza najmodniejsza koleżanka. Wie, gdzie się bywa, co się robi, z kim się robi i jak wyglądać jak milion dolarów, wmawiając wszystkim, że “założyła to, co akurat było czyste”. Alina nie lubi za to piwa. Została twarzą Gose, bo jest to najmodniejsze piwo tego lata…
urywam cytat. Moda w piwowarstwie?!
… i dlatego, że Gose to piwo dla tych, którzy normalnego piwa nie lubią. Kwaśne, lekkie, trochę słone, trochę cytrusowe. Prosseco wśród piw, tak sobie to Alina tłumaczy.
no fajna ta dziewczyna. Piwo też fajne a etykieta?
Autorką jest oczywiście Znajoma Piwowarów Anna Iwaniec, która też już niedługo zagości na projektowanych przez siebie etykietach. Dobre.
Już możecie zobaczyć na facebookowym fanpejdżu browaru jak będzie nazywało się kolejne piwo. Kolor tła za pewne też sugeruje, że wcześniej wspomniany Wiśniewski to jednak u nich pracuje ;).
Dizajn etykiety bliski memu sercu. Jest czysto, prosto i bez zbędnych elementów. Fajny układ pół na pół. Dobrze wyważony z silnym akcentem kolorystycznym. Każde piwo ma inny kolor przewodni. Od razu widzimy bohatera (jest najważniejszy) potem resztę komunikatów, typu logo (schodzi na 3ci plan – to celowy zabieg by docenić znajomego), styl piwa i hasło browaru. Z prawej strony chętnie przeczytałem całą „morską opowieść” bo nie jest o tym, że zachodni wiatr spienione goni fale, tylko tłumaczy dlaczego ów znajomy jest patronem tego piwa. Dalej skład i urzędówka.
Ładnie to robicie. Oby tak dalej, aż do wyczerpania kolorów! bo o znajomych to się nie martwię.
Wasze zdrowie! Kończę bardzo fajne lekkie i orzeźwiające piwo. Chętnie sięgnę po kolejną produkcję.
Czytelnicy na deser dla oczek łapcie też Wojtka.
Browar Krewni i Znajomi – Alina: „Cziluj” – Citra Gose
Słody: Jęczmienny pale ale, wiedeński, pszeniczny, płatki owsiane
Chmiel: Citra, Saaz
Drożdże: US-05
Dodatki: Różowa sól himalajska, trawa cytrynowa, kolendra
Ekstrakt: 10° BLG
Alkohol: 3,5% OBJ.
IBU: 10
pH: 3,8
zdjęcia:
Krewni i Znajomi
Etykieta kolorem i prostotą przypomina dość mocno nową szatę Jurajskiego – ta sama autorka?
Szkoda, że kapsel nie jest biały, tak ładnie wygląda na wizce 🙁
Gdzieś w Wawie można to piwo dostać czy rozdają tylko znajomym? 😉
Kat – autorka nie jest ta sama. A to, że etykiety mają cechy wspólne to przypadek. Po za tym Krewni i Znajomi wcześniej pokazali pierwsze piwo niż Browar na Jurze, który i tak będzie poprawiać swoje etykiety. Co do kapsla to nie wina Krewnych. Tu nie popisał się pracownik butelkujący w nowym browarze (wcześniej warzyli w Redenie teraz w Gryfie) i zamiast zamówionych białych dał klasyczne czarne. Odnośnie dostępności w Wawie najszybciej dowiesz się na ich facebooku. Pozdrawiam!